Thorpe Kay - Światowe Życie 198 - Milioner z Portugalii, Różne e- booki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kay Thorpe
Milioner z Portugalii
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Leonie Baxter z duszą na ramieniu czekała na najtrudniejsze spotkanie w
życiu, boleśnie świadoma ciekawskich spojrzeń byłych współpracowników ojca.
Zarówno nieobecność głównego księgowego, jak i osobiste pojawienie się szefa
dawały szerokie pole do domysłów. Człowiek, który przed chwilą opuścił pokój, nie
wyglądał na uszczęśliwionego. Na widok córki sprawcy całego zamieszania z
zażenowaniem odwrócił wzrok. Leonie miała nadzieję, że nie stracił pracy za to, że
wcześniej nie wykrył malwersacji Stuarta Baxtera.
W końcu sekretarka oznajmiła, że szef jej oczekuje. Leonie na miękkich
nogach podeszła do drzwi, niemal pewna, że po kilku sekundach wyleci z hukiem.
Dwa lata wcześniej odrzuciła zaloty, a później oświadczyny portugalskiego
miliardera, właściciela korporacji. Przystojny południowiec nie wierzył własnym
uszom. Tymczasem Leonie, zrażona jego reputacją niepoprawnego kobieciarza,
dorzuciła parę obelg. Dziwne, że Vidal Parella Dos Santos nie wywarł zemsty na jej
ojcu. Teraz mógł jej dokonać w majestacie prawa. Wystarczyło odrzucić prośbę
Leonie i wtrącić nieuczciwego księgowego do więzienia, rujnując życie obojga.
Leonie z drżeniem serca przekroczyła próg przestronnego, jasnego
pomieszczenia z widokiem na rzekę. Zastała Vidala przy oknie. Wysoki, smukły, w
nienagannie skrojonym, srebrzystym garniturze, stał swobodnie oparty o parapet i
obserwował Leonie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- Niewiele się zmieniłaś - orzekł po kilku długich sekundach z nienagannym
oksfordzkim akcentem. - Nic dziwnego. Taka uroda jak twoja nieprędko przemija.
Usiądź, proszę.
- Dziękuję, postoję. - Leonie wzięła głęboki oddech. - Wiem, że nic nie
usprawiedliwia postępku taty. Zawiódł twoje zaufanie, zasłużył na karę - zaczęła
niepewnie.
- Ale...?
2
- Więzienie go zabije. Jeśli postawisz go przed sądem, nikt więcej go nie
zatrudni, co uniemożliwi mu spłatę długu. Błagam, daj mu szansę. Przysiągł, że
porzuci hazard. Jeśli zostawisz go na stanowisku, zaciągnie pożyczkę pod zastaw
domu i odda wszystko co do grosza.
Vidal długo w milczeniu obserwował śliczną bladą twarz okoloną burzą
tycjanowskich włosów. Następnie powoli zmierzył wzrokiem od stóp do głów
zgrabną sylwetkę dziewczyny.
- Czy on cię tu przysłał?
- Nie. Przyszłam z własnej inicjatywy. Nie pochwalam jego postępowania, ale
nie mogę patrzeć, jak cierpi. Już poniósł surową karę. Wstyd i wyrzuty sumienia
zatruły mu życie. Jestem pewna, że jeśli otrzyma szansę rehabilitacji, nie zawiedzie
zaufania.
- Pytanie tylko, czy wytrzyma presję środowiska. Jak do tej pory pracownik,
który wykrył manko, poinformował tylko mnie. Nawet jeśli zobowiążę go do
zachowania tajemnicy, nie zamkniemy ust innym. W całej firmie pewnie już huczy
od plotek.
- Trudno, za błędy trzeba płacić - odparła Leonie zdecydowanym tonem, choć
zachowanie choćby pozornego spokoju kosztowało ją sporo wysiłku.
Wiele by dała, by wiedzieć, jaka decyzja zapadnie w tej pięknej głowie o
klasycznie rzeźbionych rysach. Z zapartym tchem czekała na wyrok.
Vidal wyprostował się. Stał w obramowaniu ramy okiennej, miał ponad metr
osiemdziesiąt wzrostu, był mroczny i nieodparcie męski.
- Udzielę ci odpowiedzi dzisiaj o ósmej wieczorem, w moim apartamencie. -
Leonie już otwierała usta, żeby zaprotestować, ale uciszył ją ruchem ręki. - Wolisz,
żebym zadecydował o jego losie w tej chwili? - spytał z ostrzegawczym błyskiem w
ciemnych oczach.
3
Leonie w lot pochwyciła zakamuflowaną groźbę. Nie ulegało wątpliwości, że
Vidal każe jej zapłacić nie tylko za grzechy ojca, ale i za bezpodstawne zarzuty,
które dwa lata temu rzuciła mu w twarz.
Przewidywała, że tym razem nie usłyszy propozycji matrymonialnej. Vidal
zaprasza ją do siebie tylko po to, by odpłacić upokorzeniem za doznaną zniewagę.
- Przypuszczam, że nie mam innego wyjścia, jak przyjąć propozycję -
mruknęła, nie kryjąc odrazy.
- Niekoniecznie. Moim zdaniem, jesteś mi winna zadośćuczynienie, ale wybór
należy do ciebie.
Leonie bez słowa opuściła pomieszczenie. Gdy wyszła z budynku, padał
rzęsisty deszcz. Żeby nie zmoczyć eleganckiego, beżowego kostiumiku, poszukała
schronienia w pobliskiej kawiarni. Mimo że wielu przechodniów wpadło na ten sam
pomysł, cudem znalazła wolne miejsce. Usiadła przy barku pod oknem, pogrążona
w rozmyślaniach o trzydziestopięcioletnim przemysłowcu, którego przed chwilą
błagała o litość.
Poznała go dwa lata wcześniej, kilka tygodni po objęciu przez ojca posady
głównego księgowego w jednym z jego przedsiębiorstw.
Vidal Parella Dos Santos pochodził z arystokratycznego portugalskiego rodu.
Choć byłoby go stać na zaspokajanie wszelkich zachcianek, nie odpowiadał mu
próżniaczy tryb życia. Wolał pomnażać rodzinny majątek, rozwijając sieć
przedsiębiorstw w całej Europie. Zdolny i pracowity, odnosił sukcesy praktycznie na
każdym polu, łącznie z podbojami sercowymi. Niestety, z równą łatwością
zdobywał, jak porzucał najsłynniejsze piękności. Nigdy nie sfotografowano go dwa
razy z tą samą dziewczyną.
Leonie również nie pozostała obojętna na jego urok. Prawdę mówiąc, zrobił na
niej piorunujące wrażenie. Pociągał ją nieodparcie od samego początku. Na
szczęście zdrowy rozsądek zwyciężył. Z dumnie podniesioną głową odrzuciła
propozycję romansu. Widocznie zaimponowała Vidalowi siłą woli, ponieważ dwa
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]